-
[calendar mini=true nav=false]
Najnowsze komentarze
P – 22 inaczej nazywane Świętem Systemu ma swoją burzliwą historię. Przynajmniej u swych początków. Narodziło się w 1998 roku z inicjatywy kursu 205 (obecnie 214) języka polskiego. Byliśmy po lekturze „Paragrafu 22” Hellera i postanowiliśmy sprawdzić, jak bardzo odporna na groteskę jest szkolna rzeczywistość. Pomysły rodziły się w bólach, stanęło na tym, że zorganizujemy defiladę (tę odwołaną przez gen. Scheiskopff’a w utworze Hellera). Działanie rozłożyliśmy na trzy dni, by odpowiednio rozgrzać i przygotować atmosferę.
Najpierw puszczaliśmy plotki o tym, że system ma być odwołany. Drugiego dnia pojawiły się plakaty wzywające do defilady (zrywane przez panie z obsługi szkoły z polecenia, rzecz jasna). Samoistnie pojawiły się plakaciki na kartkach z zeszytu o tym, że się nie poddamy (wymyśliliśmy fikcyjny związek bojowników – nazwa umknęła mej pamięci). Przeprowadziliśmy też ankietę na temat systemu, a zatytułowaną Ankieta w obronie systemu [trzy krótkie pytania: a) Dlaczego jesteś przeciw systemowi? b) Jaki system proponujesz? c) Czy jesteś za podziałem klas wg specjalizacji?] – po takich pytaniach powietrze było pełne wrzątku, wierzcie mi. W kolejnych plotkach sugerowaliśmy, że za tym wszystkim kryje się ks. Rysiu (przecudowna osobowość), który znosił to wszystko (głównie nagabywanie przez uczniów) z boskim spokojem. Trzeci dzień – wielki finał. Rano przyszedł do dyrekcji szkoły telegram (młodsze roczniki niech zajrzą do słowników) zapraszający do udziału w defiladzie. Podpisał się pod nim System (pani na poczcie ledwo się zgodziła). Na długiej przerwie sformowaliśmy regularne czwórki i przemaszerowaliśmy przez szkołę, zahaczając o dyrekcję. Ukoronowaniem tego działania była powtórzona defilada na cześć ks. Rysia, któremu wręczyliśmy dyplom i tytuł Wielkiego Księcia Systemu (o ile dobrze pamiętam).
Ciałko P postanowiło kontynuować tę jeszcze nie tradycję. Chcieliśmy zrobić coś, co pozwoliłoby się jej narodzić w całej krasie i pełni. Tym bardziej, że uczniowie z kursu 205 stali się absolwentami, zatem nie było naturalnych spadkobierców tego działania. Wybraliśmy datę – do Paragrafu 22 i Przemysłowej 22 dodaliśmy 22 październik – i zostało. Po burzy mózgów zgodziliśmy się na zaśpiewanie piosenki w wersji live na daszku nad patio. Szczęśliwie udało się utrzymać nasze działanie w tajemnicy i na długiej przerwie 22 października 1998 roku zaśpiewaliśmy Come on baby like my fire. Stało się niemożliwe. Do końca tego dnia i przez kilka następnych belfrowie i uczniowie lewitowali w szkole, uśmiechając się serdecznie. Wyczerpaliśmy skalę przyjaznych doznań. Nie mogło być lepiej. Samorząd przechowuje jeszcze historyczną widokówkę z tego wydarzenia.
Powtórka z daszku. Wcześniej wystąpił zespół uczniów (lekko wypadkowo), a na długiej przerwie Ciałko P. Nie udało się wrócić do doznań z poprzedniego roku, więc szukaliśmy nowej formuły. Nie udało się od razu. Rok później (to już 2001) zaśpiewaliśmy na scenie zrobionej przed budynkiem gospodarczym z solennym postanowieniem, że już w przyszłym roku trzeba zmienić formułę. Rzuciliśmy się na głęboką wodę. Bardzo głęboką. Chcieliśmy choćby na jednej godzinie lekcyjnej zrealizować ideę szkoły i kursów/klas bez ścian. Wyszliśmy wszyscy na boisko (z krzesłami do wyznaczonych miejsc), żeby przeprowadzić swoją lekcję. Fakt, że trochę padało, ale nie utonęliśmy (jeśli chodzi o pomysł i nie tylko).
Święto systemu w naturalny sposób przejął samorząd i od tego czasu to uczniowie stali się jego pomysłodawcami i prawodawcami. To już historia bliższa i łatwiejsza do zrekonstruowania (podam tylko niektóre hasła: Mleko, Cuba, Socrealizm). Coś, co zaczęło się od groteskowego sondażu rzeczywistości, stało się działaniem podkreślającym indywidualność i niezwykłość uczniów i szkoły. I niech tak zostanie.
Z monografii „My ze szkoły na Zawarciu” wydanej z okazji 60-lecia szkoły Waldemar Szymczak[calendar mini=true nav=false]
[calendar mini=true nav=false]