-
[calendar mini=true nav=false]
Najnowsze komentarze
Witajcie!!! Muszę się Wam pochwalić, że jest to mój pierwszy tekst pisany jako uczeń II LO w Gorzowie Wielkopolskim. W tym artykule napiszę, jak ja odebrałem to spotkanie 28 i 29 sierpnia.
Zapraszam!
Na początek chciałbym opisać, jak wyglądały te dwa niesamowite dni w naszej szkole.
Dzień 1
Na dobry początek o dziewiątej, powitanie każdego nowego ucznia przez dyrektora i otrzymanie czerwonego jabłka (mnie smakowało, tak na marginesie), następnie pozowanie do zdjęcia, na którym później mieliśmy napisać coś o sobie ( ja napisałem „Chiny rządzą! Zhongguo!”). Gdzieś około w pół do jedenastej w ramach „działania” poszedłem na fascynujący wykład pana prof. Jarosława Musiała. Powiem Wam, że było naprawdę miło. Siedzieliśmy na fotelach, na dworze, na powietrzu i rozmyślaliśmy, cojest ważniejsze „Forma czy treść”. Poczas dyskusji piłem herbatę Sagę (blee). Po półtorej godziny poszedłem na zajęcia „Poznaj system”. Dowiedziałem się, jak układać plan. Później zjadłem obiad w internacie. Oo! I tu warto się zatrzymać i wspomnieć pewną rzecz. Panie kucharki zrobiły nam niespodziankę i … założyły śliczne, różowe, świecące, królicze uszy. Najs (ang. nice), że się tak wyrażę. Widziałem, jak jedna pani miała kask rowerowy.
Następnie usiadłem wygodnie na fotelu pod pięknie przyciętą wierzbą i przeczytałem parę tekstów. Można było także namalować swoje uczucia (niestety ja tego nie zrobiłem ).
O 16:00 z pedagogiem rozwiązaliśmy parę psychotestów, mówiliśmy o inteligencji, poziomach komunikacji … i o paru innych ciekawych sprawach.
Po kolacji obejrzeliśmy film, który nakręcili uczestnicy Dni Otwartych, czyli rzecz biorąc… my pierwszaki, ale nie tylko. Mogę się pochwalić, że też tam byłem. A, zapomniałem napisać, że mieliśmy wcześniej spotkanie Panem i Panią Dyrektor.
O godzinie siódmej popołudniu mieliśmy spotkanie o „Paradoksach szczęścia” z panem Michoniem, który przyjechał z Poznania, z tamtejszego Uniwersytetu Ekonomicznego. No cóż, było interesująco. A pierwsza noc w internacie, wiadomo, jaka była jest i będzie. Genialna. Ja, nie chwaląc się zbytnio, w ramach poznawania się, częstowałem każdego nowego kolegę lub nową koleżankę cukierkiem.
Dzień 2
Po śniadaniu o godzinie ósmej, spotkaliśmy w pracowni komputerowej na warsztacie „Niebo nad Chile”.Spodziewałem się, że będzie to coś związanego z astronomią. Nie pomyliłem się. Natomiast nie przypuszczałem, że połączymy się przez Skype z obserwatorium astronomicznym pod Santiago. Mnie się podobało. Oczywiście oglądaliśmy galaktyki i gwiazdy, oprócz planet Księżyca, bo ich niestety jeszcze nie było widać w Chile. Słuchałem, również muzyki akustycznej w podziemiu szkoły, a zorganizował to absolwent II LO, który pasjonuje się tym. Brałem, również udział w warsztacie „Wymyśl sobie szkołę”. Pokazywał, że program nauczania, jaki dyktuje MEN, nie jest zbyt dobry (zgadzam się z tym J). Na podsumowanie o godz. 16 :00 przybyli rodzice na spotkanie i został odpalony grill (albo ruszt – jak kto woli). Zaśpiewaliśmy piosenkę „Pom Pom” i następnie poszliśmy do klas. aby odbyć rozmowę z wychowawcami.
I to tyle. Teraz będzie mniej oficjalnie i bardziej krytycznie, bo mianowicie powiem, a raczej napiszę, co mi się podobało, co nie.
PODOBAŁO MI SIĘ:
Natomiast NIE PODOBAŁO MI SIĘ:
Jednak te dwa dni sierpnia, dały mi stuprocentową pewność, że Liceum na Przemysłowej, pasuje mi i cieszę się, że je wybrałem.
Aleksander Kozłowski
[calendar mini=true nav=false]
[calendar mini=true nav=false]
warsztaty były takie sobie , nie warte aż tyle kasy .