-
[calendar mini=true nav=false]
Najnowsze komentarze
1 października dla uczniów klas pierwszych odbyły się chemiczne warsztaty po hasłem Chemia w małej skali. Pierwsza część zajęć miała miejsce w osobnych gabinetach, gdzie każda klasa wykonywała przeróżne doświadczenia. Zabawiając się w małych chemików, produkowaliśmy sztuczny śnieg, bańki oraz silnik z paliwem przyszłości, czyli wodorem. Jednym słowem: szaleństwo.
Kilka godzin później wszyscy zebrali się w auli na drugiej części pokazu. Tam można było brać udział w kolejnych eksperymentach. Początkowo najwięcej emocji wśród licealistów wywołały beztrosko latające balony, co jednak spotkało się ze znaczącym sprzeciwem nauczycieli. Sytuacja szybko została opanowana i obiekt zainteresowania przeniósł się na wykładowców. Kontaktowi, bezpośredni, kompetentni i weseli – tak można ich najlepiej opisać.
Uczniowie szybko połknęli chemicznego bakcyla i odnaleźli swoje powołanie. Chętnie i licznie zgłaszali się do wykonywania doświadczeń, a tych nie brakowało. Począwszy od palenia szkolnego mienia (zgodnie z zasadą: ogień + szkoła = wakacje, na „randce w ciemno” skończywszy.
Rozentuzjazmowani ochotnicy z należytym przejęciem i czcią wypełniali polecenia wykładowców. Najwięcej emocji wzbudził ogień, który był główną atrakcją dzisiejszego dnia. Uczniowie mogli zbadać palność spirytusu, soku z gumijagód (tzn. denaturatu) i czystej wódki oraz sprawdzić kolor, jakim się spalają. Wszystko to zostało skwitowane zbiorowym „WOW” – jak zresztą co drugie doświadczenie.
Następnym poruszającym eksperymentem było podpalanie spirytusem – początkowo stołu, następnie własnych dłoni. Pierwszoklasiści okazali się dojrzali i podeszli do zadania profesjonalnie – żadnych gwałtownych ruchów, okrzyków (no, może trochę), przez co nikt nie ucierpiał, mimo gorliwych zapewnień prowadzącego, że oto żegnamy się z życiem, szkołą, kolejnym uczniem… Brawa za opanowanie!
Prostoduszni wykładowcy nieraz pozwalali sobie na bezpośrednie komentarze czy żarty, uczniowie podchodzili jednak do nich z dystansem, dzięki czemu całe warsztaty upłynęły w radosnej atmosferze. Z żalem żegnano się z Toruniem – kiedy minęły te dwie godziny? Niechętny powrót do klas był najlepszym świadectwem sukcesu chemików. Do zobaczenia wiosną!
Lena Stachowiak
Na Gorzow.pl obejrzałam sobie fotki nowej pracowni z chemci i robi wrażenie! Fajnie, że sponsorzy interesują się rzeczywistymi potrzebami uczniów i nie budują pomników na swoją chwałę, ciekawe tylko kim oni są i dlaczego nas wspierają, bo tego nigdzie nie mogłam doczytać. Dobrych ludzi trzeba chwalić!
[calendar mini=true nav=false]
[calendar mini=true nav=false]
Oj, chemia i niekotrolowany ogień to niebezpieczne połączenie, gratuluję opanowania w sytuacji płonących rąk!